Stopem na fiordy, cz.4 - TROLLTUNGA!

Dzień piąty - 1 października
"Jedziemy"
Jeszcze trzy minutki
Wstaliśmy wcześnie rano. O szóstej czekał nas autobus, który miał nas zawieść do podnóża góry. Szybkie pakowanie, trochę stresu, trochę niepotrzebnego biegania i udało się zdążyć.
Całe szczęście, że w schronisku pozwolili nam zostawić bagaż. Bo chyba nasza podróż tam i z powrotem zajęłaby dwa razy więcej czasu.


Po jakichś dwudziestu minutach dojechaliśmy na miejsce.


"Widoki, widoki, widoki"
Tutaj nie będę się zbytnio rozpisywał jak przebiegała podróż. Każdy kto był w górach wie o co chodzi. Nie była to trudna trasa, nam wchodzenie zajęło krócej niż schodzenie. I tyle opisu wystarczy. Więc powiedzą zdjęcia.

Tutaj pragnę nadmienić, że wszystkie zdjęcia pochodzą z kolekcji mojej bądź "A". I wszelkie prawa autorskie zastrzeżone. Więc jeśli ogląda to ktoś z producentów pocztówek, to chętnie usłyszymy oferty :P
A teraz rzeczone zdjęcia:









Ten ziutek tutaj to "A"



A ten ziutek tutaj to ja




0 komentarze: