Puls Rytmu - czyli Wyspa Słodowa Perkusyjna

Trochę się ostatnio zrobiłem zabiegany, dlatego też posty pojawiają się tu tak często...
Jak grzyby po deszczu.
Z tym, że bez deszczu, podczas suszy i to na pustyni.

Wszystko zasługa inicjatyw, których się ostatnimi czasy podejmuję i nie mam kiedy pisać...
Inna sprawa, że niewiele ostatnimi czasy udało mi się wprowadzić anty-prokrastynacyjnych poprawek w moim życiu. A o tym zwykłem pisać przecież tutaj.

Jak wyżej napisałem - inicjatywy. Oddolnych inicjatyw we Wrocławiu nie brakuje. Odgórnych też. Wystarczy poszukać. I brać udział. I tu wkraczam ja :)

Pewnego wieczoru znajomy celebrował swe urodziny przy grillu. Takim zwykłym. Metalowym. Z biedronki za 30 zł. No i zostałem zaproszony. No i został zaproszony jeszcze nikomu nieznany człowiek. I on miał bęben ręczny i janczary. Po jakimś czasie zrobiliśmy z tego świetny użytek i naszym uszom ukazała się muzyka. Ludowa, improwizowana, prosto z serca. 
Następnego dnia na allegro poszło zamówienie: bęben ręczny, klekotkę, marakasy, klawesy i janczary.
Do tych instrumentów doszła ostatnio drumla.

Kupiłem do tego jeszcze pochodnię i byłem już gotowy nieść muzykę. :)

Zaczęło się to wczoraj około godziny 21, w miejscu na poły wyjętym spod jurysdykcji władz Wrocławskich. Na Wyspie Słodowej.
Spotkałem dwójkę znajomych do których pozwoliłem sobie dosiąść (Magda, Maciek, dzięki, że mnie nie przepędziliście). Po chwili doszli kolejni ludzie. Po kilku chwilach zaczęliśmy coś tworzyć. I o ile nie było problemu z rytmem i wykorzystaniem wszelkich instrumentów, o tyle sił w wokalizie próbowałem tylko ja. Czasami dołączały się pojedyncze głosy, jednak prawdziwa siła tego przedsięwzięcia ukazuje się kiedy parę głosów śpiewa unisono.

Czas mijał miło. A w pewnym momencie pojawili się oni. Paweł i Sandra z ekipą. Nie znaliśmy się wcześniej, ale podeszli do nas i Paweł zaczął swoje capoeira'owe wygibasy. Na prawdę fajnie to wyglądało. I znów. Czas mijał miło.

Sandra, która cały czas mówiła, ze wokal nie jest jej mocną stroną, dała się w końcu przekonać na parę wokaliz. Świetne brzmienie. Później doszedł jeszcze Paweł i stworzyliśmy całkiem zacny chórek.
Minęło parę minut i Sandra zarzuciła utworem Lazare (moje ulubione wykonanie tutaj). Utwór dla mnie wielce urokliwy. Zdziwiło mnie, że ktoś to zna poza mną. Odpowiedź na pytanie skąd, była jedna - Wiedźmin 3. (Jestem hipsterem - znałem to zanim to było modne)

Pograliśmy/pośpiewaliśmy jeszcze parę chwil i w pewnym momencie trzask pękającego naciągu obwieścił ze smutkiem, że czas się zbierać. Wymieniliśmy uprzejmości. Podziękowaliśmy sobie wzajemnie i poszliśmy w swoje strony. Żałuję tylko strasznie, że nikt nie robił zdjęć. Ale będzie jeszcze niejedna okazja.

Postaram się, żeby okazja ku temu miała miejsce jeszcze w tym miesiącu. Gdzieś pomiędzy SLOTem a WOODSTOCKiem. :)

0 komentarze:

Jak smakuje FeTA, czyli 16. Festiwal ewentualnych Talentów Aktorskich


Tym razem nieco z innej beczki. Wrażenia z zażycia "fety".
Jest to pierwsza recenzja(relacja?) tutaj, ale nie ostatnia. Na celowniku znalazły się już inne wrocławskie wydarzenia. Wrocławskie, bo tu mieszkam, ale nie zapomnę podzielić się wrażeniami i z innych rejonów Polski, kiedy tylko będę miał okazję.

Co ten temat ma do produktywności? Ano czas spędzony tam spędziłem produktywnie. :)
A tak na poważnie to pomyślałem, że warto reklamować takie wydarzenia jak to. A dlaczego nie zrobić tego na blogu? "Mój blog, mogę robić co zechcę".

Przechodząc do wyjaśnień. FeTA jest... dokładnie tym, co kryje się pod rozwinięciem akronimu.
Jest to czterodniowe uczta skierowana do amatorów teatru.
Zaryzykuję stwierdzenie, że głównym punktem programu jest towarzyszący "fecie" konkurs monodramów, w którym młodzi adepci aktorstwa (do 25 lat) rywalizują ze sobą o miano tego najlepszego, zwieńczając tym samym tygodnie żmudnych przygotowań. Jak na razie widziałem tylko jeden konkursowy i wiem, że będę na finale (19.04.2015 12.00-14.00), gdzie będą prezentowane te najlepsze.

Jednak FeTA to nie tylko konkurs, ale także formy towarzyszące:
Wernisaż wystawy "Wrocławski Plakat Teatralny", warsztaty teatralne z wrocławskimi aktorami - Aldoną Struzik i Józefem Markockim, oraz spektakl towarzyszący - "Wraki" z Jackiem Poniedziałkiem w roli... to monodramat, więc nie wiem czy wyrażenie "główna" jest odpowiednie.

Jako były członek licealnego teatru, podjąłem wyzwanie: zgłosiłem się na warsztaty. Z listy rezerwowej (decydowała kolejność zgłoszeń), ale dostałem się - wybrałem zajęcia z panią Aldoną.

Nie będę się tu rozpisywał jak wyglądały warsztaty, bo nie to mam na celu, ale streszczając: przeszliśmy przez ćwiczenia rytmiki, dykcji, przepony i koncentracji, zmierzyliśmy się z improwizacjami, obejrzeliśmy przygotowane przez część "warsztatowiczów" etiudy, a przede wszystkim wysłuchaliśmy krytyki. Spostrzegawczość prowadzącej nie zawiodła. Wiele razy po obejrzeniu etiudy, miałem wrażenie, że wszystko poszło ok, czasem coś mi przeszkadzało, ale uwagi pani Aldony trafiały w sedno. I dopiero one uświadamiały o popełnianych błędach.
Warsztaty zdecydowanie na plus.
Cieszę się, że wziąłem w nich udział i będę je miło wspominał.

Jak będę wspominał całą "fetę"? To okaże się po jutrzejszym dniu, ale mam dobre przeczucia.
Czuję też, że jeszcze nie raz spotkam się z Centrum Kultury AGORA, która jest organizatorem tego wydarzenia (i masy innych).

Tylko jeden minus.
Dlaczego dowiedziałem się o tym dopiero w tym roku?!

UPDATE:
Niestety, w wyniku mniej lub bardziej losowych czynników nie mogę dziś się tam pojawić (19.04.2015), co mnie smuci niezmiernie. Tak czy inaczej gorąco polecam zainteresowanie się tym co robi AGORA. I brać udział, bo warto.

linki:
wydarzenie na facebooku
AGORA na facebooku
AGORA w internecie

0 komentarze:

Wiosenne porządki w mailu

Czy otwierając pocztę email, za każdym razem przeraża Cię liczba nieprzeczytanych maili?
Czy później i tak większość odhaczasz bez czytania?

Jeśli Twoja odpowiedź, na któreś z tych pytań, brzmi tak (albo masz za dużo czasu/nie masz co robić) to zapraszam do przeczytania posta.

Z góry uprzedzam, że post będzie w całości poświęcony uporządkowywaniu google'owego maila. Większość funkcji, które przedstawię jest jednak obecna we wszystkich klientach pocztowych (Outlook, Thunderbird, etc.).

Na początek - funkcja w gmailu dostępna stosunkowo od niedawna, czyli karty:



Inteligentna segregacja maili jest pomysłem świetnym - i jeśli kategorie społeczność/powiadomienia/fora/oferty Ci wystarczają, to nie ma sensu brnąć w ręczną konfigurację. Skorzystaj z tego co oferuje google i powróć tu po więcej jeśli okaże się, że to jednak Ci nie wystarcza.

Jeśli natomiast chcesz tak jak ja mieć większą ilość kategorii, to przykro mi, ale musisz się pomęczyć...

Na początek zastanów się, na jakie kategorie chcesz pogrupować maile.
Jeśli jesteś freelancerem/prowadzisz małą firmę zapewne potrzebujesz zakładek jak "zlecenia" czy "spotkania" w których kontrahenci/współpracownicy będą wysyłać ci ich streszczenia.
Jako, że firmę tą założyłeś równolegle idąc na studia to potrzebujesz jeszcze zakładki "studia".

Kiedy już zbierzesz w myślach kategorie na jakie chcesz podzielić swoje maile, wybierz  ustawienia/settings  z menu rozwijanego z koła zębatego w prawym górnym rogu. Z zakładek wybierz etykiety/labels. Powinno Ci się pojawić okno podobne do tego:

Przycisk Utwórz nową etykietę/Create new label chyba mówi sam za siebie.

Po dodaniu wszystkich chcianych etykiet pora na udrękę. Czyli ustawienia filtrów.

Te możemy zdefiniować na dwa sposoby:
  1. Z poziomu dowolnego odebranego maila.
  2. Z poziomu zakładki Filtry/Filters w ustawieniach.
Sposób pierwszy:
  1. Otwieramy maila, który powinien automatycznie trafiać do jakiejś zakładki.
  2. Wybieramy - z rozwijanego menu - opcję Filtruj wiadomości tego typu/Filter messages like this
  3. I prawdopodobnie pojawi się okienko filtru z uzupełnionym odbiorcą:
  4. Jako, że często chcemy odfiltrować wszystkie maile z domeny, to zamiast ustawiać tak dla każdego odbiorcy, ustawiamy * w miejscu, w którym może się pojawić dowolny tekst. W poniższym przypadku zostaną odfiltrowane wszystkie maile z domeny prokrastynat.com: ja@prokrastynat.com, ty@prokrastynat.com, itp.
  5. Zatwierdzamy tworząc i ukazuje się nam okienko akcji:
  6. Zaznaczamy Zastosuj etykietę/Apply the label i wybieramy nas interesującą. Wg uznania zaznaczamy pozostałe opcje - polecam opcję archiwizacji, dzięki niej maila który trafia do jakiejś kategorii nie będziemy dodatkowo mieli w inbox'ie.
Sposób drugi:
  1. Otwieramy zakładkę filtrów w ustawieniach.
  2. Wybieramy przycisk Utwórz nowy filtr/Create new filter
  3. Robimy to co w sposobie pierwszym - z wyłączeniem tego, że google nic nam sam nie uzupełnia.
Całą procedurę powtarzamy aż nam się znudzi, dopóki nie będziemy mieli maili pogrupowanych według naszego własnego widzimisię.

Po walce ukazać się nam powinno coś w tym stylu:

Od tej pory łatwiej, mam nadzieję będzie Ci się poruszać po mailu.
A jeśli nie to i tak warto. Choćby dla opcji "Wiele skrzynek odbiorczych(multiple inboxes)" dostępnej w laboratorium gmaila. Ale o tym przy najbliższej okazji.

0 komentarze:

Trello, cz. 2

UWAGA! Dostępna jest nowa wersja wpisu dotyczącego Trello. Znajduje się ona na nowej wersji bloga. TUTAJ
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Jakiś czas temu (dość dawno temu) opisałem narzędzie Trello - prywatny organizer. Obiecałem powrócić do niego i przedstawić parę dodatkowych opcji, które odkryłem przy okazji ostatniego, przydługiego posta.

Dziś trochę krócej, bo jednak a) temat nie jest tak obszerny jak początkowo sądziłem, b) siły przeznaczone na napisanie tego posta, zostały spożytkowane (stracone?) na nową szatę graficzną. Mam nadzieję, że jest choć ciut bardziej przejrzysta/przyjemna dla oka.

Wracamy do tematu - Trello, czym jest każdy wie, a jak nie wie to zapraszam do poprzedniego postu.
Dziś pora na jego ulepszacze (power-ups).

Po prawej stronie aplikacji mamy menu, a po jego rozwinięciu ukazuje się nam taki widok:
Pokrótce opiszę (przetłumaczą na polski) wszystkie z listy (polecam przeskoczenie):
  • Power-Ups - wspomniane już ulepszacze, więcej o nich za chwilę,
  • Labels - etykiety, każdemu zadaniu możemy nadać etykietę - kolor+nazwa, dzięki czemu możemy potem łatwiej się odnaleźć (odfiltrować zadania),
  • Stickers - naklejki, które przeciągamy na stworzone zadania, brak sensownego zastosowania, taki bajer - na planowaną operację serca można sobie ustawić serce - funkcjonalność zdecydowanie wizualna,
  • Filter Cards - tutaj właśnie przydają się między innymi wyżej wspomniane etykiety, ale szukać możemy również po słowach kluczowych zawartych w zadaniach, składowych zadań itp.
  • Archiwed Items - tutaj znajdują się wszelkie stare zadania, które zdjęliśmy już z tablicy,
  • Change Background - zmiana tła,
  • Email-to-board Setting - ustawienia email'a tablicowego - wysyłamy odpowiednio sformatowanego maila i otrzymujemy na tablicę nowe zadanie - bez wchodzenia na stronę aplikacji,
  • Subscribe - powiadamianie o wszelkich zmianach na tablicy,
  • Copy Board - skopiowanie całej tablicy, łącznie z zadaniami, etykietami itp.
  • Share, Print, and Export - opcje drukowania, link do tablicy oraz eksport tablicy do formatów JSON oraz CSV,
  • Additional Settings - zmiana ustawień grupy uprawnionej do oglądania/zmieniania tablicy, wysyłanie zaproszeń do tych grup, itp.
  • Close Board - zamknięcie tablicy - nie będzie ona już widziana z poziomu tablic, ale można w każdej chwili ja przywrócić - otworzyć na nowo.
Powrót do tematu. Okienko z polepszaczami wygląda tak:

Nie za dużo, trzy opcje: głosowanie, starzenie się kartek i kalendarz. Starzenie się kartek jest dodatkowym "bajerem" graficznym - poprzez wygląd kartek, pokazuje jak dawno nie były one ruszane. Im dłużej - tym mniej widoczna/ bardziej zniszczona kartka.
Głosowanie - powodu dla którego istnieje ta funkcja nie znam, ale ot, jakby się komuś chciało, to może wśród grupy posiadającej tablicę zarządzić głosowanie. Jeszcze przeżyłbym to bez zbędnego komentarza, gdyby wyglądało to jak np. na facebooku, ale nie. Tu możemy głosować jedynie na zadania. Żadnego wyboru. Albo dajesz łapkę w górę zadaniu, albo nie. Ot taki wyraz głębokiego szacunku dla jego twórcy. Możemy na siłę dorabiać temu uzasadnienie - np. że im więcej "lajków", tym większy priorytet ma zadanie, ale wg mnie już lepszym systemem jest nadawanie tym zadaniom etykiet w tym celu. No nic. Jak ktoś zechce to skorzysta.
Ostatnim i chyba jedynym powodem tego posta jest opcja kalendarza. I co tu się dużo rozdrabniać. Generujemy link do kalendarza, wklejamy do dowolnego obserwera kalendarzy (np. google calendar) i od tej pory mamy system powiadomień jaki lubimy (ja dostaję pop-upy, sms-y i alarmy - tak żeby na pewno nie przegapić zadania :) )
Jedyne co wystarczy zrobić to w zadaniach ustawić deadline zadania:
I tutaj kończy się, najnudniejszy chyba post jaki do tej pory poczyniłem.
A poczyniłem go głównie po to, aby się pochwalić nowym designem.
Ale nie pochwalę się nim przy okazji tego postu, bo post bez polotu. Jak i te funkcjonalności...

Myliłem się pisząc ostatnim razem, że będzie o czym pisać...

A jeśli dotrwałeś dotąd drogi czytelniku to zazdroszczę, bo ja sam ledwo co tutaj dotrwałem. Czekam na lepsze czasy. Lepszy temat.

Póki co czytam Getting Things Done polecone przez Pawła, więc jak skończę pewnie zapragnę podzielić się paroma spostrzeżeniami. A póki co czeka tyle nieskończonych zadań... Priorytet - skleić materiał na płytę, która da mi sławę i bogactwo. Dwa - skończyć dawno temu porzucone opowiadanie - sława i bogactwo ponownie. Trzy - co mnie to obchodzi skoro będę już sławny i bogaty, będę wtedy robił na co będę miał ochotę.







4 komentarze: